Cześć!
Pomyślałam o tym, żeby trochę uporządkować sposób pisania włosowych niedziel. Dajcie znać, czy taka ich forma jest bardziej przejrzysta.
Oto co robiłam:
1.
Wcierka
Na około 6 godzin przed myciem zaaplikowałam na skalp
Jantar, połączyłam to z krótkim masażem podróbką TT.
2.
Olejowanie
Zaraz po wcierce zmoczyłam włosy przy pomocy butelki z dyfuzorem, podzieliłam je na 2 części i na każdą nałożyłam
maskę Isana z olejem arganowym i oliwę z oliwek.
3.
Mycie
Skalp umyłam wzmacniającym
Garnier Fructis, siła i blask 2w1 (pachnie pięknie!), tak się złożyło, że będę mogła go przez jakiś czas poużywać, a ma to czego szukam w szamponie, który chcę kupić po skończeniu obecnego - silne detergenty i brak silikonów. Długość za to za pierwszym razem maską
Serical, Crema al Latte, a za drugim też maską -
BingoSpa z kaszmirem i kolagenem (testuję jak się sprawdza taka kombinacja, z dodatkowymi proteinami).
4.
Odżywianie
Zaczęłam od dosłownie nałożenia i spłukania, w małej ilości, do wysokości uszu
odżywki odbudowującej Yves Rocher. Następnie już niżej nałożyłam na jakieś 15 minut znów
BingoSpa z kaszmirem i kolagenem. Chciałam ją wzbogacić gliceryną, ale mi się zapomniało. Na koniec rozprowadziłam
maskę granatową z Alterry z dodatkiem oliwy z oliwek na 20 minut.
5.
Stylizacja
Włosy rozczesałam Tanglee Tezerem, po nim grzebieniem z The Body Shop i rozprowadziłam trochę
żelu Cien. Jeszcze mokre splotłam w kucyk i nawijałam (
post o metodzie) w połączeniu z ugniataniem, dla silniejszego skrętu.
6.
Zabezpieczenie końców
W międzyczasie na końce nałożyłam kroplę
oleju z pestek śliwek i jedwabiu w płynie, Green Pharmacy.
Następnego dnia włosy wyglądały tak: