Napisanie tego postu zapowiedziałam już dawno. Potem jednak straciłam trochę zapału, kiedy zaczęłyście oczekiwać go w komentarzach. Poczułam presję, że właściwie to nie odkryłam nic nowego i nie mam co pokazywać. Mimo to, u mnie to dość duża zmiana, więc może i którejś z Was będzie odpowiadać.
Odkąd tylko odkryłam stylizację (o, nie mówię tu o latach walki z prostownicą, ale o tej nieszkodliwej, w moim przypadku, z użyciem żelu) jestem zdania, że potrafi ona o 180 stopni odmienić wygląd włosów i zdecydowanie dodać im skrzydeł
Nowy sposób na skręt odkryłam zupełnie przypadkiem. Po pewnym myciu myślałam, że włosy dostały za mało emolientów oraz za dużo protein, a następnego dnia będą szorstkie i nieuporządkowane. Dlatego, kiedy były w połowie suche (już po stylizacji żelem) i związane w kucyk, zaczęłam (z myślą wygładzenia) nawijać go wokół własnej osi na palec, jak do splecenia koka ślimaka. Bez żadnego spinania, po prostu co jakiś czas zawijałam. Kosmyki przez żel i wodę zachowywały nadany im kształt.
Zobaczyłam w lustrze, że kitka zmieniła się w rulon, ale nie przypuszczałam, co zobaczę rano po całkowitym wyschnięciu, rozpuszczeniu i roztrzepaniu pasm..
Przez ostatnie dni próbowałam ulepszyć ten efekt (kolejna przyczyna obsunięcia w czasie tego wpisu) i do czego doszłam:
- Nie ma co pomijać kroku z żelem - nadaje on włosom tekstury, przez co lepiej zachowują nadaną im formę.
- Po umyciu zawijanie najlepiej rozpocząć na włosach dość podeschniętych. Rano, czy w ciągu dnia, ten sam ruch, polepsza skręt i wygładzenie - działa jak reanimacja, ale na suchych włosach. Koniecznie w kucyku! Pasma wtedy nie odłączają się od siebie i tworzą "rulon".
- Jeśli o kitce mowa, najlepiej sprawdza się podróbka gumki Invisibobble, w której, przed odbicie od głowy jest łatwiej i cały sposób lepiej działa.
Porównanie moich tradycyjnych fal po stylizacji (lewo) i tych po zrolowaniu na palcu (prawo):
Moim zdaniem wygrywa prawa strona i bardzo się cieszę, że moje włosy potrafią tak wyglądać!
Wam też najwyraźniej się spodobała, bo dostałam dużo pozytywnych komentarzy na ten temat. Zdecydowanie ta metoda przyczynia się do wygładzenia i zdyscyplinowania włosów, a odstawienie reanimacji równa się mniejszy puch (wydaje mi się, że właśnie ona i dokładanie co dzień żelu pogarszały wizualny stan).
Dobrze jest wiedzieć, że mogę uzyskać dwa różne skręty z nie wielką tylko zmianą, a, co najważniejsze szybko i bez niszczenia włosów wysoką temperaturą. Nie obiecuję, że ten "myk" uda się na każdych włosach. Możliwe, że moje mają skłonności w tą stronę, a zawijanie tylko im pomaga, jednak zachęcam do spróbowania, przede wszystkim, falowane i kręcone. Mam nadzieję, że opisałam to w miarę zrozumiale:)
Spróbujecie? W której wersji moje włosy bardziej Wam się podobają?
Bardziej zdecydowanie podobaja mi sie Twoje wlosy w wersji po nawijaniu :) Z pewnoscia kiedys sprobuje ;)
OdpowiedzUsuńMi też o wiele bardziej się podoba i jest łatwiejsza niż reanimacja. Napisz jak wyszło, jeśli spróbujesz:)
UsuńZ pewnoscia podziele sie wrazeniami :)
UsuńWersja po tym myku jest zniewalająca! Piękne, zdefiniowane ruloniki!
OdpowiedzUsuń<3 :)
OdpowiedzUsuńHm? :-*
Usuńuwielbiam Twój skręęęęt :* :))
Usuń:*:)
UsuńPrzysypiam i nie załapałam, więc pozwolę sobie dopytać ;)
OdpowiedzUsuńCzyli tak: zawijasz włosy w rulon jak do koczka... i co wtedy? Trzymasz je tak chwilę i puszczasz, podpinasz, czy przez jakiś czas po myciu co chwila skręcasz tak włosy? :)
Starałam się jak najlepiej to przekazać, ale fakt, to może być niejasne. Przez jakiś czas co chwilę skręcam włosy. Przez żel, chwycenie gumką oraz to, że nie są do końca suche nabierają tekstury i nie rozwijają się od razu, u mnie, właściwie pozostają prawie w takiej formie, jaką zawinę :)
UsuńTak myślałam :) dziękuję! :)
UsuńUrocze falki, prześliczne :)
OdpowiedzUsuńPo prawej stronie pięknie wyglądają ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPięknie tak wyglądają, naprawdę jestem zachwycona :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńPo nawijaniu masz świetny skręt. Też dziś wypróbuję tą metodę chociaż obawiam się że moje włosy są za krótkie żeby efekty były tak fajne.
OdpowiedzUsuńDaj znać, czy coś się udało :)
UsuńBardzo mi się podoba ta metoda, pewnie przy najbliższym myciu sama ją wypróbuję. ;)
OdpowiedzUsuńNapisz, jak wyszło :)
Usuńa ja mam takie pytanko. Żel jest wcześniejwgniatany czy raczej "wmasowany"? bo jeśli wgniatany, to na początku tak jakby definiuje się nieco inny skręt?
OdpowiedzUsuńRobi wrażenie ta fryzura po prawo, gratulujęę :)))))
Kara
Kiedy nie stosowałam tego sposobu, żel najpierw "wciskałam" we włosy i dopiero w następnej kolejności ugniatałam. Teraz robię tak samo, z tym, że ugniatam z przyzwyczajenia i bardzo nieznacznie. Podczas zwijania, już w kucyku włosy wciąż są wilgotne, więc zmieniają formę, a ja staram się, żeby żadne pasmo nie wystawało z "rulonu" :)
UsuńPiękne włosy,więc świetny skręt :).
OdpowiedzUsuńA czy na dość mocno pocieniowanych włosach sprawdzi się ta metoda?
Zależy jak mocno są pocieniowane, jeśli w wysokim kucyku najkrótsze warstwy jesteś w stanie nawijać, to warto spróbować. Jak widać u mnie, ten sposób, daje skręt dopiero od pewnej wysokości, więc u Ciebie powinno to zadziałać na tej samej zasadzie :)
UsuńDziękuję bardzo :). Troszkę zmodyfikowałam tą metodę na własne potrzeby ( cieniowanie i nieużywanie żelu ) zamiast jednego takiego rulona, zrobiłam cztery i... zadziałało :).
UsuńOczywiście, ja przedstawiłam sposób, który sprawdza się najlepiej u mnie, ale jeśli u ciebie działa w innym wariancie to super:)
UsuńJeju dziękuję Ci bardzo! Właśnie już dzisiaj wybróbowałam ten sposób, trochę eksperymentalnie bo przed imprezą, ale musiałam to zrobić i... jestem zachwycona! Czekałam na ten post od właśnie kieyd o nim napisałaś w notce, no i super jest, muszę troche popracować nad górnymi partiami, ale końce są tak pięknie skręcone że szok! :)
OdpowiedzUsuńO rany, to super! Bo myślałam, że ten wpis nie ma szans na wniesienie czegoś "nowego" :)
UsuńWersja po prawo - mega! Ja mam proste włosy i jak mam chęć na loki to męczę się z papilotami w nocy :D
OdpowiedzUsuńTo też jakiś sposób :P
Usuńa powiedz mi - jak idziesz spać, to zawijasz koka na samej górze czy może masz inny sposób? chodzi mi o to, aby te falki się tak bardzo nie zniszczyły :(
OdpowiedzUsuńIdę spać właśnie w takim kucyku-rulonie. Przeważnie co drugi dzień mam jeszcze wilgotne włosy, więc wtedy nie zmienia do rana bardzo swojej formy.
UsuńŚwietny pomysł :) wypróbuje wersje w kucyku :) ja zazwyczaj zwijam włosy (rozpuszczone) w cztery takie ruloniki i np siedze przy komputerze :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTeż czasem tak zawijam włosy (ale nie w kitce, bo moje włosy bardzo szybko odkształcają się od gumek), jednak u mnie efekt jest odwrotny - włosy są bardziej spuszone niż normalnie. Muszę spróbować z żelem albo jakąś pianką, może coś pomoże ; ) Efekt na Twoich włosach bardzo ładny ; )
OdpowiedzUsuńJa widzę różnicę pomiędzy zawijaniem w kucyku, a na rozpuszczonych włosach. Na plus dla tej pierwszej opcji. Moje włosy też się odkształcają, ale mam nadzieję, że kiedy kupię oryginał Invisibobble (a podróbka bardzo mnie zachęciła), przestaną. Póki co po rozpleceniu zmaczam wodą odgniecony fragment i przeczesuję TT. :)
UsuńWyglądają dużo lepiej po metodzie, którą odpisałaś :) Moje najlepiej wyglądają gdy po prostu schną naturalnie. Jakiego żelu używasz? :)
OdpowiedzUsuńW tym momencie jest to żel Cien z Lidla (polecam bardzo!), ale mam też i bardzo lubię Joannę z Rossmana. :)
UsuńTeraz nadszedł ten moment, kiedy zastanawiam się czy w moim mieście jest Lidl :D Tę Joannę, która ma w sobie takie jakby drobinki? Nie pamiętam jak się nazywa. Ja jutro będę gotować żel z siemienia lnianego, stosujesz? :)
UsuńU mnie jest, ale musiałam być dopiero w innym mieście, żeby tam trafić. Masz chyba na myśli mrożącą, jej nie miałam, chodziło mi o wersje po prostu mocną i bardzo mocną (w czarnej tubie). Co do lnianego, używałam dość długo, ale okazało się, że efekt jest niewiele lepszy od drogeryjnych, a trzeba mieć czas i pamiętać o wcześniejszym przygotowaniu, więc odpuściłam. :3
UsuńAaaa! Już wiem o który żel chodzi :)! Na razie spróbuję z tym lnianym, a jeśli się nie uda, to spróbuję Joanny. Dziękuję za odpowiedź, bo moje włosy są uparte i jak na razie żaden żel się na nich nie sprawdził..
UsuńPowodzenia :)!
UsuńPo prawej wyglądają zdecydowanie lepiej!:)
OdpowiedzUsuńU mnie ślimak sprawdzał się póki włosy były pocieniowane. Od ponad roku schodzę z cieniowania i teraz efekt nie jest taki świetny:(
U mnie od zawsze po nim skręt nie taki i puch :/
UsuńBędę próbować, mam nadzieję, że uda mi się ;-)
OdpowiedzUsuńPowodzenia :)
UsuńA ja mam takie pytanie, jak rozdzielasz pasma jak już rozpuszcisz włosy z kucyka? Bo mi czy po koczku czy po takim zawijaniu nie chcą sie tak ładnie rozdzielić.
OdpowiedzUsuńWkładam palce we włosy i roztrzepuję loki, ale i tak w ciągu dnia robię to kilka razy, bo zwijają się w rulony. Ewentualnie jeśli się nudzę już później rozdzielam sobie pojedyncze pasma owijając je jeszcze przez palec.
UsuńDziękuje za odpowiedz będę musiała coś wymyślić bo i ta metoda nie za bardzo pomaga ale jest trochę lepiej.
UsuńMoja siostra też nawija włosy sposobem "na palec" :) Uważam jednak, że wersja po lewej jest równie śliczna jak ta bardziej regularna i nawijana, po prawej. Włosy po lewej są bardziej dzikie, nieuporządkowane, ale w pewnym sensie zawierają nutę artystycznego nieładu, a ja taki efekt lubię. Taka dziewczyna z sąsiedztwa :)
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie do spróbowania teraz wystylizować włosy tak jak robiłam to z lewej strony. Ich kondycja jest lepsza, wyłapałam sporo błędów stamtąd i z pielęgnacji, a po za tym mam wrażenie, że przez te 3 miesiące nauczyły się trochę skrętu z nawijania. Muszę spróbować i dziękuję!:)
Usuń