środa, 8 października 2014

Niedziela dla włosów (10) - mieszanka i proteiny z żółtka.

  Nie wiem jak to się stało, że przegapiłam któryś z kolei wpis o niedzieli u Anwen i dopiero dziś zorientowałam się, że jestem "w tyle". Bez tragedii, po prostu nie podlinkuję poprzedniego wpisu, a teraz zapraszam na kolejny.

  Zaczęłam od zaaplikowania Jantaru na skalp i zaraz potem naolejowania na trzy godziny włosów od ucha w dół oliwą z oliwek na niebieską odżywkę Isany. Mimo, że w ostatniej niedzieli pisałam, że nie nakładam oleju przed oczyszczaniem, teraz postanowiłam to zrobić, żeby zminimalizować w razie co efekt żółtka z jajka.
  Umyłam włosy Barwą, czarna rzepa.
  Wcześniej przygotowałam mieszankę z jednego żółtka, pięciu kropel gliceryny, półtorej łyżki maski Sericall, Crema al Latte i ilości na oko oliwy z oliwek. Nałożyłam ją poniżej uszu, ubrałam termokap  i potrzymałam trochę ponad pół godziny. Wydawało mi się, że to idealny moment, żeby sprawdzić różnicę, kiedy nie użyję odżywki Garnier, Oleo Repair, włosy wydawały mi się bardzo miłe w dotyku, więc jedynie minimalna ilość poszła na końce i została od razu spłukana.
   Odsączyłam pasma w koszulkę, rozczesałam Tangle Teezerem, a końcówki zabezpieczyłam jedwabiem w płynie, Green Pharmacy. I tutaj zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Kosmyki im bardziej schły, tym bardziej w dotyku przypominały siano, nie mogłam przestać ich dotykać. Nie odpuściłam sobie jednak, splotłam kucyk i ponawijałam je (wszystko o metodzie, klik). Jeszcze z mokrymi, przekonana, że będą wyglądały okropnie, poszłam spać.





  Rano naprawdę mocno się zdziwiłam, kiedy rozplotłam je i wyglądały dobrze. Pierwszy raz miałam taką sytuację. Podejrzewam, że mogło być to przeproteinowanie (używałam na niedługo wcześniej 2 razy pod rząd maski do włosów brązowych, Marion i nie wiem dlaczego zakładałam, że jest ona emolientowa, kiedy w składzie widać keratynę), nałożenie się na siebie podczas tego samego mycia oczyszczania i kurzych protein, które u mnie zupełnie solo wywołują szorstkość i ostatnia opcja - położenie pod olej niebieskiej Isany (kilka dni później upewniłam się w stu procentach, że aloes nawet w minimalnym stopniu i nawet tu szkodzi). Tylko dlaczego w takim razie żadnych złych efektów nie dało się odczuć następnego dnia? Na to pytanie nie potrafię sobie odpowiedzieć, ale odpowiada mi taka opcja :).

Jak minęła Wasza niedziela dla włosów?:)

16 komentarzy:

  1. Taki zabieg raczej nie jest dla moich włosów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ładnie się pokręciły :)
    Ja jeszcze nie doświadczyłam ani razu przeproteinowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja takiego z wielkim bum też nie, jedynie przez jakiś czas przy początkach świadomej pielęgnacji regularnie włosy miały nadmiar protein.

      Usuń
  3. Ja wlaśnie używałam tą samą odżywkę pod olej ze słodkich migdałów! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie akurat to nie najlepszy pomysł - aloes w składzie :)

      Usuń
  4. często robię maski z żółtkiem a do tego jeszcze lubię dodać miód :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Koniecznie muszę znowu spróbować żółtka ;)
    Piękny efekt u Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię maski z żółtkiem,ale nie mogę robić ich zbyt często,bo przeproteinowanie gotowe.
    a u Ciebie ładny efekt:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Częściej sięgam po gotowe proteiny, które moje włosy tolerują dość często, a wtedy skręt się nie osłabia. Dziękuję :)

      Usuń
  7. Ależ ja uwielbiam te twoje fale. Prześliczne są :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ładne kręciołki :) Fajne mieszanki, może i ja coś takiego wypróbuję na kłaczki :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wciąż się zbieram do wypróbowania u siebie maseczki z żółtkiem, ale właśnie sie boję, że mogą być sztywne i suche po tym :/

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz na pewno da mi uśmiech! :) A osób kulturalnych nie trzeba prosić o kulturę wypowiadania się.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...