Dzisiejsza niedziela opiera się przede wszystkim na zestawie koloryzującym NaturVital. Pisałam o nim już parę słów w poście z nowościami (klik). Jest to dwustopniowy zabieg (szampon i maska) mający wzmocnić strukturę włosów i podkreślić ich kolor. Opiera się on na hennie i ekstrakcie z nasion słonecznika, co potwierdza skład. Kupiłam wersję do włosów czarnych (brązowej nie było), więc liczę także na przyciemnienie. Szukałam informacji o tym produkcie w internecie i jedyne na co się natknęłam to 3 opinie na wizażu - wszystkie pozytywne. Mam wrażenie, że może to być niedoceniony zestaw i mam nadzieję, że potwierdzą to efekty na moich kosmykach. Jesteście ciekawe? Czytajcie dalej:)
Na zwilżone włosy nałożyłam aloesowy balsam Mrs. Potter's, a na to oliwę z oliwek, którą będę testować przez najbliższe dwa tygodnie. Po 1,5 godziny poszłam się myć.
Włosy potrzebowały akurat oczyszczenia, ale w składzie zobaczyłam, że szampon z zestawu zawiera SLS więc uznałam, że to wystarczy i nie robiłam nic podwójnie. Przed nałożeniem maski sprawdziłam godzinę, tylko po ty by za chwilę ją zapomnnieć:) Nic tylko bić mi brawa, geniusz. W każdym bądź razie, przetrzymalam ją na głowie jakieś 10minut (czyli o przynajmniej 2 razy dłużej, niż według instrukcji) w czasie, których umyłam ręce i prysznic. Wolałam to szybko zrobić, ponieważ obydwa produkty miały silnie niebiesko-fioletowy kolor. Niestety, nie miałam żadnego grzebienia żeby rozprowadzić dokładnie maskę na włosach, a nie chciałam brudzić Tangle Teezera. Postarałam się więc zrobić to jak najlepiej dłońmi. Przy spłukiwaniu kosmyki były bardzo śliskie i mięsiste. Rozczesałam je TT, wystylizowałam bardzo mocnym żelem z Joanny, a końcówki zabezpieczyłam jedwabiem w płynie od Green Pharmacy. Splotłam kitkę i położyłam się spać.
Rano nic nowego - zwilżyłam włosy i zreanimowałam skręt tym samym żelem, co dzień wcześniej.
Dobrze widać ile, mniej więcej, końcówek powinnam obciąć i tyle pójdzie przy przedwrześniowym podcięciu.
Z efektów jestem zadowolona, bardziej niż przypuszczałam. Zdjęcie jednak nie do końca pokazuje to, o czym za chwilę napiszę. Przede wszystkim dlatego, że nie mogłam zrobić go w standardowym miejscu, a w tym nie najlepszym powyżej światło mocno świeci z boku, przez co rozjaśnia i tworzy refleksy. Porównanie dwóch obrazów - przed i po nie do końca ma sens, ale na pewno pojawi się po następnej próbie.
Zacznę od koloru. Jest ładnie pogłębiony i przyciemniony. Wcześniej moje włosy w różnych miejscach miały różne odcienie, ze względu na stopień zniszczenia i rozjaśnienie przez słońce. Przede wszystkim końcówki były jaśniejsze. Szczególnie na grzywce, którą często układam prostownicą. Wiem, że niektórzy byliby zadowoleni z takiego naturalnego ombre, ale mi się to nie podobało, tym bardziej, że wyglądam lepiej w ciemniejszym brązie. Teraz barwa na całej długości jest wyrównana i odnowiony kolor bardzo mi odpowiada. Kosmyki zgodnie z obietnicami producenta sprawiają wrażenie grubszych i zdrowszych - powoduje to też właśnie zrównanie ich odcienia. Po za tym są miękkie i zyskały ładny blask.
Kiedy tylko wrócę do swojego miasta, pójdę do Natury i kupię więcej opakowań tego zestawu. Mam nadzieję, że załapię się jeszcze na promocję i zapłacę po 2,99zł. Jestem bardzo ciekawa, jak z czasem będzie zmieniał się kolor (pewnie zrobię post podsumowujący). Już teraz wiem, że powtórzę ten zabieg jeszcze przed wrześniem. A no i moje przypuszczenia potwierdziły się, oliwa z oliwek musi odpowiadać moim włosom. Gdyby było inaczej dałyby mi o tym znać:)
Chyba musze sie zastanowic nad tym zestawem :)
OdpowiedzUsuńPrzekonałaś mnie - przy najbliższej wizycie w Naturze zaopatrzę się w ten zestaw :).
OdpowiedzUsuńAktualnie mam włosy w trzech kolorach - dół farbowany kiedyś chemicznie, z którego henna wypłukała się po paru dniach, potem czarny pas (tu z kolei henna trzyma i nie puszcza od paru miesięcy) i ciemnobrązowy dość spory już odrost. Niby bardzo tego nie widać, ale w mocnym świetle da się zauważyć. Może dzięki NaturVital uda mi się uniknąć wyrównywania koloru chemicznie (nawet jeśli miałabym to stosować co tydzień, byłoby to lepsze niż niszczenie ich farbą).
Myślę, że warto spróbować:)
UsuńKiedyś też miałam ten zestaw, ale do włosów blond. Niestety nie zauważyłam u siebie spektakularnych efektów koloryzujących.
OdpowiedzUsuńP.S: masz śliczne włosy :)
Dziękuje:)
UsuńBardzo jestem ciekawa tego zestawu :) Twoje włosy wyglądają bardzo ładnie :)
OdpowiedzUsuńO tym zestawie wcześniej nie slyszalam, fajnie ze się sprawdził :) u mnie konce również proszą się o podciecie ;/
OdpowiedzUsuńMoje to wciąż jeszcze stare zniszczenia i chętnie się ich pozbęde :/
UsuńPierwszy raz go widzę ale jak będę w Naturze to się rozejrzę.
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam takich rzeczy.
OdpowiedzUsuń