Ostatnio zrobiło się głośno ( a przynajmniej takie odnoszę wrażenie) o metodzie ostrzenia nożyczek na igłę. Od dawna miałam zamiar ją przetestować, czekałam tylko na zakończenie akcji wakacyjnego zapuszczania włosów (podsumowanie). Myślę, że sposób jest warty 'podania dalej', ponieważ jak pewnie wiecie, nożyczki, którymi chcemy obciąć kosmyki, powinny być używane tylko w tym celu, ale przede wszystkim ostre. Te dwa warunki muszą być spełnione, żeby mogły one odcinać włos, nie miażdżąc go przy tym.
Jak naostrzyć nożyczki przy pomocy igły?
Próbujemy po prostu przeciąć igłę nożyczkami. Najlepiej najgrubszą, jaką tylko mamy. Przy pierwszym ruchu czuć opór, szczególnie w tępych miejscach., jednak po kilku pociągnięciach idzie już lekko. W razie wątpliwości zostawiam link do filmu na YouTube (klik). Oczywiście, w ten sposób, możemy naostrzyć każde nożyczki, nie tylko te przeznaczone do włosów.
Tyle w sprawach teoretycznych. Teraz trochę o moich kosmykach, choć zrobiło się ich ostatnio na blogu, aż za dużo, przez charakter postów (obiecuję, że w najbliższym czasie jeszcze dwa planowane, które gonią datą i odpuszczam, skupię się na innych rzeczach, właściwie sporo się już tworzy, :)). W planie miałam skrócić włosy o 1,5 centymetra. Chciałam przy tym skorzystać z okazji, że jest w domu moja siostra - myślałam, że linia cięcia będzie bardziej równa, niż kiedy robię to sama. Przysięgam, że nie zdawałam sobie sprawy, że można tak krzywo tylko odciąć włosy od frotki. Obiecałam, że nie będę narzekać, więc skończyło się na tym, że po prostu wyrównałam je już bez pomocy. Niestety, z 1,5 centymetra zrobiły się lekko 3, czyli więcej niż zdążyłam zapuścić w czasie wakacyjnej akcji. Nie tak to zaplanowałam i jest mi żal, ale wyjątkowo potrafiłam skupić się na plusach. Dlaczego?
Dlatego, że wyglądają o wiele lepiej, a końce są znacznie grubsze. Właściwie ( w porównaniu z początkiem) zniszczeń/przerzedzeń zostało mi nareszcie mało. Z nimi jednak będzie już nieco inaczej. Do tej pory zapuszczałam włosy przede wszystkim po to, by móc się pozbyć tych w złej kondycji (choć wydaje się, że zyskałam na długości, tak na prawdę po prostu wymieniałam fragmenty z zerową objętością na te coraz zdrowsze, po za tym może doszło kilka cm). Od dziś za to zapuszczam dla zapuszczania! Z tego co zostało przerzedzone/zniszczone będę schodziła już o wiele wolniej. Mimo wszystko osiągnięcie pierwszego celu uznam dopiero, gdy znikną całkowicie. Chaotycznie, ale mam nadzieję, że wiecie co mam na myśli. :) Na tę chwilę wygląda to tak:
Moja ocena
Końce są zdecydowanie "ostrzej" ścięte. Czuć ich sztywność, nie wiem jak inaczej to określić, ale mam na myśli pozytywne uczucie. Przez to (oczywiście, przez sam fakt podcięcia przede wszystkim) zyskały dodatkową grubość. Po za tym znacznie łatwiej działać takimi nożyczkami.
Końce są zdecydowanie "ostrzej" ścięte. Czuć ich sztywność, nie wiem jak inaczej to określić, ale mam na myśli pozytywne uczucie. Przez to (oczywiście, przez sam fakt podcięcia przede wszystkim) zyskały dodatkową grubość. Po za tym znacznie łatwiej działać takimi nożyczkami.
Tyle w sprawach teoretycznych. Teraz trochę o moich kosmykach, choć zrobiło się ich ostatnio na blogu, aż za dużo, przez charakter postów (obiecuję, że w najbliższym czasie jeszcze dwa planowane, które gonią datą i odpuszczam, skupię się na innych rzeczach, właściwie sporo się już tworzy, :)). W planie miałam skrócić włosy o 1,5 centymetra. Chciałam przy tym skorzystać z okazji, że jest w domu moja siostra - myślałam, że linia cięcia będzie bardziej równa, niż kiedy robię to sama. Przysięgam, że nie zdawałam sobie sprawy, że można tak krzywo tylko odciąć włosy od frotki. Obiecałam, że nie będę narzekać, więc skończyło się na tym, że po prostu wyrównałam je już bez pomocy. Niestety, z 1,5 centymetra zrobiły się lekko 3, czyli więcej niż zdążyłam zapuścić w czasie wakacyjnej akcji. Nie tak to zaplanowałam i jest mi żal, ale wyjątkowo potrafiłam skupić się na plusach. Dlaczego?
Dlatego, że wyglądają o wiele lepiej, a końce są znacznie grubsze. Właściwie ( w porównaniu z początkiem) zniszczeń/przerzedzeń zostało mi nareszcie mało. Z nimi jednak będzie już nieco inaczej. Do tej pory zapuszczałam włosy przede wszystkim po to, by móc się pozbyć tych w złej kondycji (choć wydaje się, że zyskałam na długości, tak na prawdę po prostu wymieniałam fragmenty z zerową objętością na te coraz zdrowsze, po za tym może doszło kilka cm). Od dziś za to zapuszczam dla zapuszczania! Z tego co zostało przerzedzone/zniszczone będę schodziła już o wiele wolniej. Mimo wszystko osiągnięcie pierwszego celu uznam dopiero, gdy znikną całkowicie. Chaotycznie, ale mam nadzieję, że wiecie co mam na myśli. :) Na tę chwilę wygląda to tak:
Korzystałyście z tej metody ostrzenia nożyczek?
Twoje włosy wyglądają cudownie :)
OdpowiedzUsuńJeszcze w ten sposób nie ostrzyłam nożyczek, ale na pewno kiedyś wypróbuję tę metodę. :)
Dziękuję, koniecznie spróbuj :)
UsuńCzytalam o tej metodzie i nie moge pozbyc sie wrażenia, że nożyczki się przez to tępi a nie ostrzy. Widziałam też film... Nie mogę się do niej przekonać, kompletnie irracjonalnie, skoro tyle osób pisze, że dziala ;-)
OdpowiedzUsuńTo świetnie, że od teraz możesz "naprawdę " zapuszczać włosy! Hurra!
O, czasem po prostu tak jest. Bardzo hurra!:)
UsuńTeż muszę wypróbować ten sposób bo moje włosy już wołają o podcięcie.
OdpowiedzUsuńpolecam :)
UsuńSuper, ze wreszcie mozesz zapuszczac, u mnie jeszcze troche to potrwa ;) No i najwazniejsze, dobrze, ze w tej sytuacji znalazlas plusy wiekszej straty cm. :) Nie ostrzylam jeszcze tym sposobem, ale chyba sprobuje ;)
OdpowiedzUsuńTwoje wlosy wygladaja pieknie, sliczne ruloniki :)
Tak, wiem i trzymam kciuki! O dziwo znalazłam plusy :)
Usuńśliczne włoski :) nie przejmuj się, za 2-3 miesiące będą tej samej długości co wcześniej, a za to będą całe zdrowe i błyszczące :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńTez czekam aż się pozbede tych zniszczonych fragmentow i wiem jakie to frustrujace wiec trzymam kciuki żeby ci szybko ten czas zlecial :))
OdpowiedzUsuńNawzajem :)
UsuńHej, a moze napisalabys jak wlasciwie scinac wlosy samemu? Jakas metoda z frotka? Ja chyba powinnam bo konce zniszczone ale nie mam pojecia jak sie do tego zabrac i jakie kupic nozyczki, a wlosy pocieniowane jeszcze sa i chialabym z tego zejsc, wiec boje sie troche :(
OdpowiedzUsuńO, mogę zrobić post o metodach, które ja stosuję obcinając sobie włosy, bez nikogo do pomocy i jak się do tego przygotować, zajrzyj niedługo:)
UsuńPierwszy raz słyszę o tej metodzie ale na pewno ją wypróbuję:)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńJak ładnie się pokręciły :)
OdpowiedzUsuńMoje nożyczki akurat całe szczęście nie wymagają ostrzenia.
Pierwszy raz "słyszę" o takiej metodzie
OdpowiedzUsuń