wtorek, 19 sierpnia 2014

Jak stylizować skręt? - od A do Z

Hej!

  Wiele z nas albo od zawsze wie, że ich włosy się skręcaja, bo najzwyczajniej robią to same z siebie albo w pewnym momencie zauważa tego oznaki. Często jednak, kiedy nasza pielęgnacja opiera się przede wszystkim na silikonach, szczególnie w szamponach, włosy mogą być tak nimi oblepione, że nie trudno przeoczyć właśnie tą ich zdolność. Lekkie "skrzywianie" się po umyciu, utrzymywanie fal po na przykład warkoczu, czy deszczu to już oznaki, że możesz nie być prostowłosa.


  Z grupy osób, o którą chodzi wyżej, nie każda będzie chciała swój skręt podkreślać, dyscyplinować, czy po prostu polepszać. Ja włosięta stylizuję i odkąd to robię (i też odkąd ich kondycja się poprawia,wiadomo) przestałam  na siłę chcieć prostych, co więcej wolę siebie w pofalowanych. Udana stylizacja, według mnie, może zmienić ogólny wygląd włosów o 360 stopni i dodać im skrzydeł. Dlatego uważam, że warto przynajmniej spróbować i mocno ją polecam! O, nie mam na myśli jednak lokówek. Zapraszam dalej!:)






Zdjęcia moich fal, na których widać dokładnie zniszczone końce.

  Czynności, o których napiszę w punktach są maksimum tego, co (według mojej wiedzy) można zrobić przy stylizacji włosów. Nie znaczy to wcale, że musicie stosować się do każdego z nich. Sama tego nie robię. Najlepiej na własnej głowie sprawdzić, co u was działa i wypracować swój plan działania.


1. Mycie i odżywianie


  Właściwie walka o skręt, z powodzeniem, ma swój początek już tutaj. Co do mycia, dziewczynom kręconym i falowanym poleca się robienie tego odżywką. Choć nie byle jaką, musi posiadać właściwości myjące. Od siebie polecam balsamy Mrs. Potters albo Serical, mleczny Kallos. Nie każdemu jednak ta metoda będzie odpowiadać. Dużo skalpów do oczyszczenia potrzebuje czegoś mocniejszego. Ja kompromisowo, tylko długość myję właśnie odżywkami.
  Przejdźmy do odżywiania. Jest dużo produktów do spłukiwania, które podbijają skręt włosów. Z pewnością robią to wszystkie albo przynajmniej prawie wszystkie proteinowe. Mimo to, nie polecam nikomu stosowania ich, ze względu na to, co mycie. W końcu, trudno będzie przy przeproteinowaniu o ładne kłaczki. Ale nie tylko one mają takie zdolności. Może to robić dużo produktów. Tutaj, niestety, sami musimy je przetestować. U mnie to przede wszystkim maski i odżywki Alterry oraz Biovaxy. Ważne jest także, użycie odżywki bez spłukiwania, którą już możemy pougniatać włosy.
  Silikony będą rozluźniać zawijasy, choć nie ma reguły na to w jakim stopniu. Zupełnie nie odradzam ich używania, o ile nam służą. Szczególnie w początkach świadomej pielęgnacji.


2. Ręcznikowanie tzw. plopping/plunking


  Można zrobić to w tym miejscu, można punkt dalej, a można też już po ugnieceniu włosów. Chodzi o swego rodzaju zawinięcie włosów w gładki materiał. Najlepiej pokaże to obrazek, który zamieszczam poniżej. W razie wątpliwości zamieszczam też instruktaż z YouTube (klik).Ta metoda poza pogłębieniem skrętu ma dodać objętości i uporządkować loki.
 Osobiście, nie jestem fanką tego sposobu. Moje włosy są po nim raczej pokrzywione niż pofalowane, ale na wielu głowach się sprawdza, więc polecam spróbować, jeśli jeszcze nie miałyście z nim do czynienia.




3. Przygotowanie do ugniatania


  Czyli po prostu odciśnięcie kosmyków z wody (tak mocno, jak to wam odpowiada) i rozczesanie ich, ponieważ kręcone powinny robić to właśnie na mokro. Szczególnie poleca się do tego grzebienie z szeroko rozstawionymi zębami jak np. słynny z The Body Shopu.
   Ja po tym  robię jeszcze "grabkę". Chodzi o zagięcie palców, właśnie w stylu grabki. Zagłębienie ich we włosy u nasady i przeciągnięcie prawie do końcówek. Gdy już przy nich jesteśmy, dłonią roztrzepujemy włosy, wyjmując ją z nich jednocześnie. Ten mały zabieg rozdziela loki w pasma i dyscyplinuje. Przez co łatwiej o uzyskanie regularnego skrętu przy ugniataniu.


4. Rozprowadzenie żelu 


Są tutaj do rozstrzygnięcia dwie sprawy. Po pierwsze żel, jakiego zamierzamy użyć. Mogą to być typowe -sklepowe - mocne lub słabe albo żel lniany czy aloesowy. Podobno fajnie sprawdzają się też ich połączenia (np. sklepowy o prostym składzie z aloesowym). A po drugie - ilość, jaką nakładamy go na włosy. Tutaj jest większą dowolność. Wiadomo, że przy tych słabszych możemy użyć większej porcji, a przy mocniejszych - mniejszej. Należy być ostrożnym. Jeśli weźmiemy za dużo, możemy mieć problem z wygnieceniem. Przy nałożeniu zbyt małej porcji jest o tyle bezpieczniej, że najprawdopodobniej, po prostu efekt nie do końca będzie się nam podobał.


5. Formowanie skrętu 


  Znam 2, wydaje mi się, że najpopularniejsze, metody. Pierwsza - ugniatanie. Rozłożoną jak do przybicia "piątki" dłoń przykładamy od spodu do partii włosów, tak, aby końcówki naturalnie się na niej rozłożyły. W ten sposób unosimy ją do skóry głowy i przy niej zaciskamy w pięść. Nie ma reguły na ilość powtórzeń. Im dłużej będziemy to robić, tym skręt powinien być mocniejszy i sięgać wyżej. Ważne, żeby żadne pasmo nie zostało rozprostowane (szczególnie te z tyłu, które łatwo pominąć). I druga - harmonijkowanie. Od ugniatania różni się tylko tym, że nie zaciskamy dłoni, a otwartą przykładamy do skalpu.


6. Odgniatanie żelu


  Nie wykonujemy go bezpośrednio po poprzednich krokach. Włosy potrzebują czasu na złapanie kształtu. Można robić to jednak, co jakiś czas, w trakcie ich schnięcia, albo już po. Chodzi, dokładnie o ten sam ruch, co punkt wyżej. Po odgnieceniu włosy przestaną być sztywne i "zasuszone" żelem. Często jest tak, że jeśli bez  pójdziemy spać, kosmyki zrobią to za nas same, w kontakcie z poduszką.
  Można też użyć w tym celu suszarki z dyfuzorem. Od siebie nie jestem, niestety, w stanie napisać jak się z nią najkorzystniej obchodzić. Wiem tylko, że oprócz zdefiniowania fal/loków, dodaje ona też objętości.

  To by było na tyle. Na początku ilość "zabiegów" może przytłoczyć, ale uwierzcie próbowałam różnych opcji i kiedy teraz mam, mniej więcej, swoją rutynę, zajmuje to mniej niż 5 minut. Inną już sprawą jest to, że nie obejdę się bez reanimacji fal w kolejnych dniach, ale trwa ona jeszcze krócej, a i nie każdy jej potrzebuje. Warto też wiedzieć, że włosy muszą się nauczyć skrętu, więc jeśli na początku nie jest idealnie, opłaca się dać im trochę czasu na przystosowanie.

  Mam nadzieję, że niczego nie pominęłam, a wpis okaże się przydatny i nie taki trudny do przebrnięcia. Jeśli znacie jeszcze jakieś kroki/metody dajcie znać. Może znajdę lepszy wariant dla siebie (i nie tylko). A zaczynającym życzę powodzenia :)!

Macie już swoją rutynę w stylizacji skrętu?

6 komentarzy:

  1. Próbowałam wszystkie te metody i z po bokach włosy mi się piękne kręcą tak z tyłu zaraz i tak robią się proste ale to raczej dlatego że ścinam jego na prosto :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ją swoje włosy też przecież ścinam na prosto:) A może tylne pasma dostają mniej żelu, albo przypadkiem mniej je ugniatasz? Stylizujesz włosy z głową w dół czy stoisz prosto? Bo u mnie np. przez to, że robię to z kosmykami przerzuconymi do przodu na klatkę, spodnia jest mocniej skręcona, niż wierzchnia.

      Usuń
  2. Zazwyczaj stosuję się do tych punktów, jednak nie bardzo potrafię reanimować skręt w kolejnych dniach. Raz wychodzą jeszcze ładniejsze niż po umyciu a innym razem po odgniatane, po wywijane i ogólnie bez życia. Jak reanimujesz swój skręt? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej wychodzi kiedy zmoczę włosy przy pomocy pojemnika z atomizerem, dołożę mniejszą porcję żelu i pougniatam:) W sumie mogłabym zrobić o tym post, bo parę metod sprawdziłam.

      Usuń
  3. Wszystkie motody probowalam, zamierzam wrocic do suszarki z dyfuzorem ;) Ugniatanie sprawdza sie u mnie najlepiej i najszybciej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jestem wierna ugniataniu. A co do dyfuzora, moja mama już dawno temu po prostu go wyrzuciła, bo nie był używany. No nic, szkoda, bo jestem ciekawa jakby mi z nim szło.

      Usuń

Każdy komentarz na pewno da mi uśmiech! :) A osób kulturalnych nie trzeba prosić o kulturę wypowiadania się.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...